Tę piękną scenerię dla zdjęć mających ilustrować narzeczeńską radość, witalność pary i życie w zachwycie nad naturą, dla swoich klientów wybrał fotograf Krzysztof Smejlis.
Na sesję narzeczeńską wybrali się w... pięcioro, na tydzień przed ślubem Kingi i Huberta. - Wybraliśmy sosnowy las, w którym miałem już okazję robić zdjęcia, także zimą – to były sesje narzeczeńskie, rodzinne oraz ślubne – mówi fotograf pary Krzysztof Smejlis. Miejsce to jest jednym z ulubionych fotografa, ponieważ jest w nim dużo przestrzeni, drzewa są wysokie, a pod wieczór dociera światło słońca, jeszcze dosyć ostre, ale pozwalające na robienie zdjęć z charakterystycznymi flarami, bez konieczności stosowania na miejscu jakichś filtrów czy nakładek podczas post produkcji.
Zdjęcia: Krzysztof Smiejlis fotografia ślubna
Artykuł ekspercki:
Zaufanie i przyjazna atmosfera
- Kingę poznałem, mając okazję słuchać jej pięknego śpiewu w różnych kościołach podczas ślubów, które fotografowałem. Huberta spotkałem pierwszy raz przy załatwianiu formalności związanych ze zdjęciami – mówi fotograf.
Choć Kinga i Hubert nie znali dobrze wybranego fotografa, i brali udział w takiej sesji pierwszy raz w życiu, nie poddali się związanemu z tym często stresowi. Mieli bardzo pozytywne podejście, nie byli zdenerwowani, spięci. Pomysły na zdjęcia wpadały co chwila: - Raz ja coś proponowałem, a innym razem oni – mówi autor zdjęć.
Rodzinnie, w pięknej scenerii
Do lasu zabrali także siostrę Huberta, która także nieco pomagała przy sesji oraz ukochanego psa pary Pumbę. Na koniec zdjęć pojechali jeszcze na pole, by załapać się na ciepłe światło zachodzącego słońca...
Ślub Kingi i Huberta odbył się 10 czerwca. – Była to jedna z uroczystości bardziej zapadających w pamięć – podsumowuje Krzysztof Smejlis: „Pod koniec mszy Kinga zaśpiewała i myślę, że każdy się wtedy bardzo wzruszył”.
A jakie wrażenie na Was robią te klimatyczne zdjęcia? ?