zmiany wyglądu przed ślubem

Nie rób tego przed ślubem!

  • 27.08.2022

Ostatni miesiąc przed wielkim dniem to czas dopinania spraw na ostatni guzik. Finalne przymiarki sukni i garnituru, potwierdzanie fryzjera, wizażystki, zamówienie wiązanki ślubnej. Ważne, aby nie decydować się wtedy na kroki, które mogłyby doprowadzić do małych zakłóceń lub poważnej katastrofy.

Lepsze jest wrogiem dobrego

Oczywiście nie zawsze, ale w przypadku przygotowań do tak ważnego wydarzenia w życiu jak ślub warto potraktować to powiedzenie poważnie. Planowanie wesela to bardzo przyjemny, ale i żmudny oraz... absorbujący czas. Na pewno dołożyliście wszelkich starań, by poszczególne elementy ceremonii i przyjęcia były dopracowane. Wasze zaangażowanie w temat jest tego największą gwarancją. W końcu pchają Was emocje i to, w przeważającej liczbie sytuacji, pozytywne. Wiadomo, trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona... Jednak Wy macie spójną wizję tego, jak Waszym zdaniem powinien wyglądać ślub marzeń.

Jedyne, na czym powinniście się teraz skupić, to załatwianie spraw zgodnie z wcześniejszym planem i odhaczanie ich na liście. I na cieszeniu się sobą nawzajem. Wszelkie rewolucyjne zmiany, wprowadzone na ostatnią chwilę i pod wpływem impulsu, mogą skończyć się tym, że poszczególne elementy, na przykład atrakcje, dekoracje i elementy artystyczne, przestaną do siebie nawzajem pasować. Oczywiście przygotowania do ślubu to nie kampania prezydencka, więc pewna doza szaleństwa jest wskazana, ale raczej niech nie będzie to pomysł, aby Wasze mamy wystąpiły w takich samych sukienkach lub żeby zamiast skrzypka w kościele zagrał uliczny grajek, który zachwycił jedno z Was w trakcie sobotniego wieczoru panieńskiego lub kawalerskiego.

zmiana fryzury do ślubu

Zmiany? Co to, to nie

Ostatni miesiąc przed ślubem to naprawdę nie czas na radykalne zmiany wizerunku. Potraktuj więc srodze wszelkie podszepty: „A może by tak przefarbować się na rudo...?”, „Przekłuję nos – jak nie teraz, to kiedy?!”, „Panna młoda z tatuażem na ramieniu – to jest to!”, „Kumple mówią, że łysy pan młody to klasa sama w sobie”. Jeśli te wyobrażenia są Twoim realnym pomysłem, to wspaniale! Idź na całość! Ale najwcześniej... dzień po ślubie.

Dlaczego jesteśmy tacy kategoryczni? Bo słyszeliśmy już niejedną historię, która była dowodem na to, że narzeczeni na kilka tygodni przed powiedzeniem sobie „tak” są na podobnym haju jak w trakcie pierwszych tygodni zakochania. Niby funkcjonują normalnie: praca, inne obowiązki, dom, ale lewitowanie kilka centymetrów nad ziemią nie pozwala traktować ich jako całkowicie odpowiedzialnych za to, co robią. Szczególnie że, wbrew tendencji panującej w naszym społeczeństwie, wszystko widzą przez różowe okulary. Albo przynajmniej w jaśniejszych barwach niż ich otoczenie.

mężczyzna w barber shop przed ślubem

Najpiękniejsza para na świecie!

Dokładnie tak. Nie wymaga więc poprawek, a takie pomysły, aby wyglądać jeszcze lepiej niż bardzo dobrze, mają pary w sytuacji stresu przedślubnego. „Ogolę brodę! Będzie bardziej elegancko”. Tylko po co? Jeśli ją nosisz i dobrze się czujesz z tym wizerunkiem, nie zmieniaj tego. Znajdź dobry barber shop i umów się z wyprzedzeniem, na przykład na dzień przed ślubem, a może nawet w jego dniu, na pełną stylizację. Taki elegancki, ale nadal drwal, to ktoś, w kim panna młoda rozpozna faceta, z którym spędziła cudownych kilka ostatnich miesięcy. Nagle ogolony możesz wydawać jej się obcy, a tego przecież byś nie chciałbyś, prawda?

Solarium? Jeśli opalenizna jest częścią wizerunku zaplanowanego na ten wielki dzień, to nie ma problemu, ale pod dwoma warunkami. Hebanowy odcień skóry zdobywajcie powoli i bezpiecznie, bez akcji typu: „Za tydzień ślub, a ja nadal taka blada...”. Wtedy lepiej zdecydować się na opalanie natryskowe, ale też wyłącznie w sprawdzonych miejscach, aby uniknąć niespodzianek takich jak brąz rolujący się po skórze ramion lub białe pachy przy wydekoltowanej sukni ślubnej. A drugi warunek? Chwilka zastanowienia: czy bardzo mocna opalenizna to naprawdę dobry pomysł na podkreślenie urody panny młodej lub pana młodego pod naszą szerokością geograficzną...? ;-)