Na rockowo i po góralsku, czyli zimowy ślub Agnieszki i Nani’ego w Tatrach

Źródło: Bieniek Magia Obrazu

Aura jak z bajki: śnieg, marznące kropelki lodu, drewniane stropy, świerkowe gałązki i burgundowe, nawiązujące do czerwieni kwiatów we włosach, usta panny młodej. Tak w kilku słowach opisać można przyjęcie weselne Agnieszki i Nani’ego, zapisane w niezwykłych kadrach studia Magia Obrazu Bieniek. Jeśli i Wam marzą się ślub i wesele inne, niż wszystkie, a do tego jesteście miłośnikami góralskiej stylistyki, to z pewnością poniższy reportaż będzie dla Was inspiracją.

Uśmiech losu na obczyźnie

Jak sami mówią, w przypadku ich związku wszystko od początku działo się dość nietypowo. Poznali się przypadkiem w słynnej londyńskiej dzielnicy Camden. – To był totalny uśmiech losu. Byłem w rockowym barze, do którego nagle weszła ona. Od razu się zauroczyłem – wspomina pierwsze spotkanie Nani. Trochę im ono zresztą „pokrzyżowało” plany, bo Agnieszka z kolei planowała już wtedy opuszczenie Londynu na dobre. – Ja się powoli pakuję do wyjazdu, a tu nagle poznaję takiego fajnego faceta! Oboje myśleliśmy, że to będzie tylko wakacyjny romans..., ale okazało się, że to coś znacznie więcej – opowiada. Zaiskrzyło między nimi na tyle mocno, że przetrwali niemal roczną rozłąkę, podczas której ona była w Kenii, a on w Wielkiej Brytanii.

Zdjęcia: Bieniek Magia Obrazu

Nastrojowy ślub z Bożym Narodzeniem w tle

Po wielu miesiącach z dala od siebie przyszła pora na wspólną wyprawę do Brazylii, a rok później... na planowanie ślubu. Młodzi ani przez chwilę nie mieli wątpliwości, gdzie miałby się on odbyć. – W Kościelisku spędziliśmy wspólnie poprzednie zimowe wakacje i bardzo nam się tam podobało, dlatego wybór miejsca był oczywisty – mówi Nani, a jego wybranka dodaje: – Kiedy już podjęliśmy decyzję, okazało się, że dokładnie wiemy, jak w głębi serca wyobrażamy sobie przyjęcie. Chcieliśmy, by było zimowo, kameralnie i przytulnie.

– Dodatkowo, z uwagi na to, że Agnieszka uwielbia Boże Narodzenie, zdecydowali się zorganizować uroczystość właśnie w okresie świątecznym. Dzięki temu mogli spędzić dużo czasu z przyjaciółmi i rodziną, z którymi przecież nie widują się zbyt często.

Dziś swoje wesele wspominają jako najpiękniejszy dzień, jaki mogli sobie wymarzyć, a opisują je w prawdziwie baśniowy sposób. – Zimowa sceneria w polskich górach, dużo śniegu, intymna kameralna atmosfera, czyli tylko najbliższa rodzina i przyjaciele. Do tego własnoręcznie wykonane elementy dekoracji, gałązki, szyszki, domowej roboty nalewki i brazylijskie drinki, pierniczki, drewno, głęboka zieleń i kremowe świece przy kominku. I dużo świetnej, rockowej muzyki – czaruje wspomnieniami Agnieszka.

Organizacja z intuicją

Pytani o finanse, jakie zamierzali przeznaczyć na swoją uroczystość, odpowiadają, że nie mieli określonego budżetu. Uzgodnili wcześniej, na czym im zależy, i tych ustaleń starali się trzymać. – Nasze główne założenia okazały się mniej więcej słuszne. Końcówka planowania obfitowała natomiast w wiele niepozornych wydatków, dlatego myślę, że z uwagi na nie, warto dysponować jednak dodatkowym budżetem. Dzięki temu uniknie się niepotrzebnego stresu – radzi Agnieszka.

A czym kierować się w rozmowach z usługodawcami? Nani podpowiada, by postawić na intuicję – Jeśli czujesz, że coś jest nie tak, zrezygnuj. Gdy nie masz pewności, brakuje czegoś, co jest dla Ciebie ważne, a dany dostawca to bagatelizuje, znajdź innego. To Twój ślub, który powinien być dokładnie takim, jakim Ty go sobie wyobrażasz. – Dla Agnieszki najważniejszy jest profesjonalizm usługodawcy i dobra komunikacja z nim. Zachęca narzeczonych, by informować specjalistów o swoich wątpliwościach wtedy, gdy jest jeszcze szansa na zmianę ich nastawienia, a także do podpisywania z nimi umów.

Dwa lata później

Jak dzisiaj wspominają własne wesele? Oprócz tego, że na zewnątrz rzeczywiście było bardzo zimno, to w sercach, jak sami mówią, gorąco. – Mieliśmy u boku wszystkich, których kochamy. Było dużo śniegu, co sprawiło, że wszyscy byli bardzo podekscytowani.

Jedzenie było przepyszne, nalewki i drinki robiły furorę, a muzyka nie pozwalała nikomu zejść z parkietu – opowiada Agnieszka. – Góralska ceremonia na zewnątrz była świetna, mimo, że wszyscy nieco podczas niej zmarzliśmy. Ale dzięki temu wnętrze sali wydawało się być szczególnie ciepłe i przytulne – dodaje szczęśliwa mężatka. Dla Nani’ego dodatkowo ogromną zaletą wesela był fakt, że... tak naprawdę zaczęło się ono zorganizowaną dzień wcześniej w góralskiej chacie imprezą zapoznawczą. Zresztą, na weselników po głównej uroczystości czekało kolejnych kilka dni zabawy...

Kluczem do szczęścia w związku naszych bohaterów, jak sami mówią, są wspólne pasje, poszanowanie odmiennych zainteresowań, a także dbanie o relację każdego dnia. Wspólnie jeżdżą na rowerowe wycieczki, podróżują, wspierają w ekologicznym funkcjonowaniu na co dzień. Zdaniem Agnieszki trzeba się też po prostu bardzo lubić i, co równie ważne, grać w jednej drużynie.

Epidemia nie pokrzyżowała im planów! Zobaczcie piękny reportaż ze ślubu Agnieszki i Artura!