Para Młoda kroi tort podczas wesela

Po swojemu, czyli przepis na wymarzone wesele! Ania i Dawid :)

Źródło: Niebieskie Migdały

Było dokładnie tak, jak chcieli oni sami. Z bliskimi, na luzie i bez zbędnych wydatków. W wyjątkowym miejscu, ze sprawdzonymi usługodawcami. Pierwotnie była myśl: „bez wesela”. Czy żałują? Absolutnie nie! 

Ania i Dawid poznali się w liceum, ale śmieją się, że właściwie to od urodzenia, bo przyszli na świat tym samym szpitalu – w odstępie zaledwie trzech dni! Pod koniec szkoły średniej zostali „oficjalnie” parą, w trakcie studiów zamieszkali razem. Na zaręczyny zdecydowali się po dziesięciu latach, a w kolejnym roku odbył się ich ślub. 

Zdjęcia: Niebieskie Migdały

Goście –  tylko ci, z którymi mamy kontakt

Przygotowania były – jak mówi para –  stosunkowo krótkie, ponieważ cały proces rozpoczął się w styczniu, a ślub był w październiku. Pierwszą aktywnością podjętą przez Anię i Dawida było określenie liczby gości, żeby dowiedzieć się, jak  dużej sali powinni szukać. – Goście to najbliższa rodzina, przyjaciele i znajomi, z którymi mamy kontakt raczej na co dzień. Nie braliśmy pod uwagę dalekiej części rodziny i dalekich znajomych, ponieważ nie chcieliśmy wielkiego wesela i uważamy, że zapraszanie kogoś „bo tak wypada” gryzie się z naszym podejściem – relacjonuje Dawid. 

Drugim kryterium wyboru miejsca było to, czy na sali będzie mógł przebywać... ich pies. Dopiero wtedy wybrali datę ślubu. Dlaczego październik? Bo termin w tym akurat miesiącu był dostępny, a poza tym: –  Spodziewaliśmy się podwyżek cen w kolejnym roku – mówi Ania. 

Na luzie i po swojemu

Od dawna wiedziałam, że chcę wziąć ślub w plenerze. Z biegiem czasu zdecydowałam również, że nie chcę ceremonii w kościele, a mój narzeczony, dziś mąż , nie nalegał. Myślę, że ślub i wesele samoistnie się ze sobą zgrały. Wszelkie inspiracje były zaczerpnięte z internetu. Obejrzeliśmy w sieci wiele ciekawych realizacji ślubów w stylu rustykalnym. Bardzo pomogły nam też reportaże ślubne umieszczane przez fotografów w ich portfoliach. Jest to nieskończone źródło inspiracji. Wiadomo, że trzeba wybrać elementy, które nam się najbardziej podobają i później ułożyć je w zgrabną całość. Tak, żeby nie przedobrzyć. Nie można mieć wszystkiego – mówi Ania. – Dużą pomocą w planowaniu okazał się być planer. Akurat nasza znajoma tworzyła coś takiego (Planer Młodej Pary), więc z chęcią z niego skorzystaliśmy – dodaje. 

Obojgu narzeczonym zależało, aby wesele nie było sztywną imprezą i udało im się to osiągnąć. Także dzięki miejscu, które wybrali: – Ceglarnia daje dużo swobody – przyznaje Dawid. 

Dla podkreślenia luźniej atmosfery, para przygotowała dwa rodzaje zaproszeń. Ania:  – Ugrzeczniona wersja powędrowała do rodziców, dziadków itd., a wersja druga – „z jajem” – do reszty gości. 

Finansowanie ślubu i wesela

Ania i Dawid przyznają, że swego rodzaju błędem, jaki popełnili przy planowaniu swojego ślubu i wesela było to, że pominęli skonstruowanie... budżetu. Kierowali się orientacyjnymi cenami poszczególnych elementów niż całością kwoty, którą chcieliby przeznaczyć na swoją uroczystość. Za to deklarują, że wybierali złote środki

Ania: – Jedynie miejsce, czyli Ceglarnia, nie ulegało dyskusji. Powiedziałam, że wolę w ogóle nie robić wesela, niż zrobić takie, którego będę żałować, bo nie jest idealne. Tu kompromisem była właśnie data. A w związku z tym, że żadne z narzeczonych nie pochodzi z okolic tego miejsca, wiadomo było, że konieczne będzie zapewnienie noclegu dla wszystkich gości. – Mieliśmy też trochę ograniczone pole działania, bo datę zaklepaliśmy w maju, a ślub miał odbyć się w październiku. Z perspektywy czasu uważam jednak, że to nawet lepiej, bo wszystko udało się załatwić, a jednocześnie nie było czasu na stres – śmieje się Dawid. 

Ograniczona liczba i forma atrakcji – sposób na oszczędność

Para zrezygnowała z takich atrakcji, jak: pokaz barmański, ale i puszczanie balonów czy lampionów. – Owszem pięknie to wygląda, ale też zostawia śmieci – tłumaczy decyzję Ania. Fotobudkę zastąpili instaxem, oszczędzili też na dekoracji sali. – Zdecydowaliśmy się na usługi pani Ani, która zajmuje tym w Ceglarni, bo widzieliśmy realizacje spod jej ręki i bardzo nam się podobały. – Jednak sami zrobiliśmy winietki, plansze z usadzeniem gości, numery stołów, menu. Dodatkowym elementem dekoracji były lasy w słoiku, ozdobione  światełkami. Wypożyczyliśmy je i wydaje nam się, że świetnie zgrały się z salą – opowiada Dawid. 

Na co zwrócić uwagę, czego się wystrzegać

Porady dla par, które przygotowują się do ślubu? Na pewno należy wybierać to, czego Wy we dwoje chcecie, nie ulegać presji otoczenia – przekonuje Ania. Nawet, a może najbardziej, w kwestii samej ceremonii. Wiele par wybiera kompromis, spełniając marzenie czy oczekiwania rodziny co do ślubu kościelnego. Jeśli para  marzy o ślubie w plenerze, rodem z amerykańskich filmów i ślub kościelny nie jest dla niej istotny, po co ulegać namowom? – dodaje. 

Ważnym „czynnikiem” w planowaniu wesela jest decyzja, kto... finansuje ślub. Niestety w wielu rodzinach pokutuje nadal przekonanie, że ten kto płaci, ten decyduje, szczególnie, jeśli para nie ma jeszcze możliwości zrealizowania swojego marzenia samodzielnie. – To Wasz ślub i może warto zrobić go trochę później, ale samemu i oczywiście bez pożyczek – podpowiada Dawid.

Para radzi też, aby czytać opinie w sieci i wybierać sprawdzonych, polecanych usługodawców. Ania: Iwona Sulikowska, fotografka z Niebieskich Migdałów to moja koleżanka z czasów szkolnych. Mimo, że długo nie miałyśmy ze sobą kontaktu, znając ją, wiedziałam, że niczego nie zawali. Z kolei pani Ewa z Mielonych Migdałów (taki migdałowy ślub wyszedł ;-) – przyp. red.) to bardzo ceniona, doświadczona osoba, której dowiedzieliśmy się z grupy o pieczeniu tortów na Facebooku. Sprawdzone i polecone były też: salon sukien ślubnych i z garniturami, a także  wizażystka – Olga Janicka

Dawid: – Nie znaliśmy Michała, naszego DJ-a, ale był polecany w grupie ślubnej na Facebooku. Pogadaliśmy z nim, określiliśmy czego oczekujemy. I wszystko było jak należy! Jedzenie do Ceglarni gotuje Modra z Poznania. Pojechaliśmy, aby go spróbować – było bez zarzutu, także kolejna sprawa była załatwiona. 

Ania i Dawid opowiadają, że ich umowy z usługodawcami zazwyczaj były proste i klarowne. – Nie zaakceptowalibyśmy punktów, których nie rozumiemy, albo które nie są precyzyjne. To może prowadzić do późniejszych komplikacji i nieporozumień. 

Trzeba jasno określać czego się chce. Nie dać sobie wcisnąć nic na siłę. To jest Wasze wesele i ma być po Waszej myśli. Dodają też, że wszystko powinno być podsumowane na piśmie: – Wiadomo, że wszyscy usługodawcy są mili, ale często nie znamy ich jeszcze i nie możemy ufać sobie nawzajem bezgranicznie. Umowa ma być zabezpieczeniem dla Was, ale też dla usługodawcy. Dawid: – Mieliśmy niemiłą sytuację z hurtownią. Niby właśnie wszystko dogadane i okazało się, że wszystkie napoje zostaną dowiezione na miejsce już w poniedziałek, ale po naszym weselu... 

Gdyby nie pomoc rodziny, byłoby krucho.

I jeszcze jedna porada od Ani i Dawida: – Pary młode nie powinny się nastawiać, że wesele im się zwróci. Także, jeżeli ktoś określa budżet w założeniu, że po weselu będzie mieć te pieniądze z powrotem i – na przykład – będą wkładem własnym na mieszkanie, to niestety można się na tym przejechać. 

Wspomnienia z tamtego dnia

Ania: – Emocje oczywiście ogromne. Oprócz tych negatywnych, związanych z hurtownią, co spowodowało u nas duży stres, były same pozytywne.

Dawid: – Samej ceremonii prawie nie pamiętamy [śmiech]. Raczej już to, co działo się po pierwszym tańcu do wybranej piosenki, który był naprawdę naszym pierwszym wspólnym (!), emocje trochę opadły i zaczęła się impreza. 

Ania: –Najbardziej zaskoczyło nas to, że dużo ludzi tańczyło. To pewnie zasługa Michała i świetnej muzyki. – Wszystko wyszło super. Przynajmniej z naszej perspektywy – dodaje Dawid. 

Wspaniałe emocje towarzyszyły parze przy czytaniu kartek z życzeniami. Niektórzy goście dali państwu młodym małe upominki, co w ich opinii było niezwykle urocze. –Najbardziej zaskoczyło nas nawiązanie do naszego zaproszenia, w którym prosiliśmy o pół banknotu dla Waldka z Cargo (fani Kilera będą wiedzieć o co chodzi ) i takież pół dostaliśmy – śmieje się Ania. Później wymienili je u „pośrednika” na „walizkę pieniędzy”. 

Para, jak mówi, ma nadzieję, że goście dobrze wspominają to wesele. – Wiele osób mówiło, że wcześniej na takim nie byli. Ania: – Początkowo wydawało im się dziwne i niezrozumiałe, dlaczego wybraliśmy stodołę po środku... niczego, a nie ekskluzywny hotel lub piękny pałac, ale mam nadzieję, że ich wątpliwości w czasie imprezy zostały rozwiane. – Gdybyśmy mieli wybierać jeszcze raz to wybór byłby ten sam – deklarują oboje. Dawid: – Przed ślubem byłem raczej zdania, że organizacja wesela to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Dziś uważam, że było warto. 

Wyjątkowy reportaż ślubny Dominiki i Adriana

Zdjęcia - Niebieskie Migdały

Miejsce - CEGLARNiA

Dj/konferansjer - Michał Marat

Planer Młodej Pary

Wizaż - Olga Janicka

Tort - Mielone Migdały

Kwiaty - Decoki - ślub i kwiaty

Ogrody w szkole - Zielony Słoik - Ogrody w szkle

Suknia Ślubna -  Mari-Lill Bridal