Las, natura i rustykalna skromność – reportaż ze ślubu i wesela Ani i Michała

Źródło: Prześwietlone Odbitki

Czy da się zorganizować ślub i wesele bez zakładania z góry budżetu? Czy skromna impreza bez hucznych dodatków może być gwiazdorsko magiczna? I wreszcie: czy istnieją komplikacje, których nie da się pokonać? Ania i Michał udowodnili, że warto mieć własną wizję i się jej trzymać. Zwłaszcza gdy tłem dla ceremonii jest Złoty Jar!

Ania i Michał poznali się 11 lat temu w szkole. Codziennie mijali się na korytarzu, od czasu do czasu brali udział we wspólnych apelach, często spotykali się też na klasowych imprezach. Parą zostali jednak dopiero na studniówce Ani sześć lat temu. Po trzech latach znajomości zaręczyli się, a po kolejnych trzech stanęli przed ołtarzem.

Zdjęcia: Prześwietlone Odbitki

Przeciwieństwa się przyciągają

Różnice? Nie dzielą, a łączą! Ania uważa, że recepta na ich udany związek leży w tym, że są z Michałem idealnie dobranymi przeciwieństwami. – Michał czasami hamuje moje szalone pomysły, sprawdza je, a następnie albo ściąga mnie na ziemię, albo wdraża je w życie, a ja pomagam mu w przyspieszeniu biegu spraw. Bo po co analizować coś po raz kolejny, skoro można sprawdzić, jak to działa w praktyce, a zaoszczędzony czas spędzić w inny sposób! – zauważa z uśmiechem Ania.

A Michał dodaje: – Jak dbamy o relacje? Nie kryjemy się z problemami dnia codziennego. Jeśli jest coś nie tak, to od razu rozwiązujemy trudne sytuacje, nie zamiatamy problemów pod dywan. Moja żona jest moją najlepszą przyjaciółką i myślę, że to jest podstawa do zdrowych relacji na co dzień.  

Kolejna ważna kwestia to wspólna pasja, która sprawia, że serca biją szybciej na myśl o dokładnie tej samej rzeczy. Hobby jednoczy i pozwala wspólnie się zrelaksować. Ania i Michał każdą wolną chwilę spędzają w górach, gdzie czują się najlepiej. – Zaczęło się dosyć niewinnie. Kilka razy próbowałam przekonać Michała do wędrówek po górach, mniejszych lub większych. Niestety bez sukcesów. Przełom nastąpił dopiero po około 60-kilometrowym spacerku szczytem Karkonoszy i Gór Izerskich z 15-kilogramowy, plecakiem... Myślałam, że będzie to nasza ostatnia górska wędrówka, tymczasem okazała się początkiem niewymuszonej wspólnej pasji.

Wesele w Złotym Jarze

Podczas gdy wiele młodych par szuka dosyć długo wymarzonego miejsca, niekiedy mocno się waha, Ania i Michał od razu wiedzieli, czego chcą. Opcja była tylko jedna – Złoty Jar. – Nie spędziliśmy kilku tygodni na szukaniu idealnego miejsca na nasz ślub. Kiedy kilka lat temu zobaczyłam zdjęcia pensjonatu Złoty Jar, od razu wiedziałam, gdzie się pobierzemy – mówi Ania.

To była tak zwana szybka akcja: para odwiedziła urokliwy pensjonat, zarezerwowała pasujący termin i szybko, bez zbędnego zastanawiania się, wróciła do codziennych obowiązków. Michał zawierzył w tej kwestii narzeczonej. Było warto!

Kameralna atmosfera kluczem do sukcesu

Ania i Michał nie chcieli hucznego ślubu, którego organizacja mogłaby stresować i przytłaczać: – Pragnęliśmy, żeby ten dzień był tylko nasz, spędzony w środku cichego lasu w gronie najbliższej rodziny. Ceremonia odbyła się w drewnianej wiacie przed Złotym Jarem. Otoczenie zachęcało do stworzenia delikatnych rustykalnych dekoracji połączonych z naturą. Michał dodaje z dumą: – To ja byłem wykonawcą ozdób wymyślonych przez Anię.

Ponieważ młodzi wiedzieli, że nie chcą ogromnej imprezy dla setek gości, nie założyli żadnego budżetu: – Ten dzień miał być tylko nasz i naszych najbliższych. Chcieliśmy go spędzić na luzie, bez niepotrzebnych nerwów. Wspólne świętowanie trwało też kolejnego dnia, gdzie Ania i Michał razem z najbliższymi przyjaciółmi oraz kuzynostwem bawili się przy blasku ogniska i rytmach serwowanych przez świetnego DJ-a. – Z tego miejsca ściskamy DJ-a Olo! – uśmiecha się para.

Organizacja ślubu i wesela – warto słuchać profesjonalistów

Na szczęście Ani i Michała nie spotkały złe doświadczenia podczas współpracy z usługodawcami. Ania podkreśla: – Ważne, aby słuchać rad specjalistów, ponieważ mają wypracowane pewne rzeczy i wiedzą, co działa, a co – niekoniecznie. Pozwala to uchronić się przed złymi decyzjami. Przed spotkaniem czy ustaleniami warto też przygotować listę z pytaniami, aby nie zapomnieć o istotnych rzeczach.

Jednak nie wszystko idzie zawsze do końca tak, jak w zaplanowanym scenariuszu, zawsze istnieje ryzyko nieprzewidzianych okoliczności. – Pewne komplikacje pojawiły się drugiego dnia, gdy dowiedzieliśmy się o imprezie organizowanej na trasie dojazdu do Złotego Jaru i zamknięciu drogi na kilka godzin.  Uniemożliwiało to dojazd naszych gości na imprezę – wspomina nie bez emocji Ania. – Mąż zachował zimną krew, zorganizował przepustki i o wyznaczonej godzinie wszyscy bez komplikacji pojawili się na miejscu. 

Najpiękniejsze wspomnienie

To chyba marzenie każdej młodej pary – całkowicie uniknąć stresu i skupić się wyłącznie na celebrowaniu chwili i atmosfery miłości. W przypadku Ani i Michała właśnie tak było.

Nigdy nie byłam jeszcze tak zrelaksowana, jak podczas własnego ślubu! Miałam wrażenie, że czas płynie wolniej niż dotychczas. Patrząc z perspektywy czasu, niczego bym nie zmieniła, ponieważ wszystko było tak, jak zaplanowaliśmy – podsumowuje Ania.

Szkolna miłość z happy endem