Autorskie pomysły zamiast powielania schematów, czyli reportaż ślubny oraz piękna sesja Oli i Mariusza!

Źródło: Artur Kawiorski Fotografia

Ola i Mariusz od początku wiedzieli, czego chcą. Mieli swoje wyobrażenie, które krok po kroku realizowali. Było pięknie i z dużym zaangażowaniem samych zainteresowanych. Pozytywnym emocjom i śmiechowi nie było końca, co uchwycił w swoim obiektywnie fotograf Artur Kawiorski.

Olę i Mariusza połączyła architektura. Mama panny młodej bez jej wiedzy zadzwoniła do Mariusza, który udzielał korepetycji z obsługi programów do modelowania 3D. – Później już samo się potoczyło. Zaczęliśmy częściej ze sobą rozmawiać i częściej się spotykać – mówi Ola. Po około dwóch latach zostali oficjalnie parą, a po kolejnych trzech Mariusz oświadczył się. – Zrobił to w swoje urodziny. Półtora roku później wzięliśmy ślub... w moje urodziny. Nie będzie więc problemu z zapamiętaniem tych ważnych dat.

Zdjęcia: Artur Kawiorski Fotografia

Związek oparty na przyjaźni

Świeżo upieczeni małżonkowie podkreślają, że są przede wszystkim przyjaciółmi i właśnie to stanowi o sile ich związku. – Napędza nas to, że jedno chce dobra drugiego i odwrotnie. Dbamy o siebie w każdej dziedzinie życia, staramy się uważnie słuchać tego, co do siebie mówimy, czego chcemy od siebie i od życia, jak i o czym marzymy. Miłe gesty na co dzień umacniają naszą relację – zaznacza Mariusz. A Ola dodaje: – Po prostu jesteśmy przyjaciółmi, a nie tylko żoną i mężem. Nasza znajomość rozpoczęła się od przyjaźni, która trwa do dzisiaj. Lubimy spędzać czas w swoim towarzystwie, szczególnie że Mariusz rozśmiesza mnie na każdym kroku. Oglądając zdjęcia z reportażu ślubnego, stwierdziliśmy, że na większości z nich śmiejemy się do siebie. Nawet w trakcie składania przysięgi, choć ta chwila wydawała się wtedy dość stresująca. 

Narzeczeni po prostu idealnie się uzupełniają. Pan młody mówi o sobie, że podchodzi do życia z przymrużeniem oka. Ola jest z kolei nieco bardziej poważna i wrażliwa: – Fajne jest to, że mamy dużo cech wspólnych, ale w jakimś stopniu również się różnimy. A Mariusz dodaje: – To bardzo ważne w dzisiejszych czasach mieć drugą osobę, która widzi swoje życie tak, jak ty, której ufasz i wiesz, że w każdej sytuacji możesz na niej polegać

Kameralne wesele w eleganckim wydaniu

Przygotowania do ślubu trwały półtora roku. Para od początku wiedziała, gdzie chciałaby zorganizować wesele, dlatego w pierwszej kolejności zarezerwowała salę: – Zależało nam na małej i kameralnej, z profesjonalną obsługą i dobrym jedzeniem. Nie chcieliśmy rustykalnej chatki. Marzyły nam się eleganckie wnętrza, które byłyby subtelnym tłem dla naszych dekoracji.

Ola i Mariusz zdecydowali się na salę w hotelu, w którym spędzili sylwestra. Okazało się, że jednym z wolnych terminów był dzień urodzin Oli – idealna data na romantyczną ceremonię. – Poza tym od początku chcieliśmy wziąć ślub latem, chociaż nie musiał być to miesiąc z literką „r” w nazwie. Postanowiliśmy zaprosić jedynie najbliższą rodzinę i przyjaciół – wesele na niecałe 70 osób. Mieliśmy czas, żeby z każdym z gości porozmawiać, ale też nie czuliśmy się szczególnie zabiegani w trakcie imprezy.

Małżonkowie podkreślają, że to bardzo ważne, aby wesele nie było jedynie imprezą dla gości, ale też dla samych młodych, którzy powinni świetnie się bawić: – Gdyby to było możliwe, chętnie byśmy wszystko powtórzyli! :)

Autorskie pomysły sposobem na nietuzinkową imprezę

Jak większość par także Ola i Mariusz pomysłów na realizację swojego wielkiego dnia szukali w internecie, głównie na Pintereście. Ale nie tylko. Ważnym źródłem inspiracji okazały się również sesje ślubne. – Przejrzeliśmy z Olą mnóstwo zdjęć zrobionych na imprezach w różnych stylach i dzięki temu mogliśmy sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać nasze wesele lub w jakim stylu chcielibyśmy je zorganizować. Oczywiście kilka elementów było zupełnie autorskich, np. czarne stojaczki pod numery stołów wypatrzone przez Olę w sklepie internetowym. Same numery stołów, napis „Młoda para”, tablica gości i winietki przyczepione do buteleczek z nalewką z czarnego bzu (dla pań) i bimbrem śliwkowym (dla panów) były z kolei naszego projektu. 

A Ola dodaje: – Gotowe wzory, dostępne przy wyborze zaproszeń i dekoracji ślubnych, nie wchodziły w grę. Od początku wiedzieliśmy, że sami zaprojektujemy wszystkie elementy. Dobranie chociażby właściwej czcionki zajęło nam sporo czasu. Niemniej jednak tworzenie tych wszystkich dekoracji dało nam ogromną satysfakcję i frajdę.

Oryginalnym podejściem para wykazała się również w kwestii samochodu ślubnego. Mariusz od zawsze interesował się motoryzacją i tuningiem. Najważniejszy dzień w życiu okazał się idealną okazją do ziszczenia marzeń. – Stworzyłem projekt auta utrzymanego w klasycznym stylu german style (ciemno, nisko, szeroko), którym pojechaliśmy do ślubu. :) Chciałem również sam prowadzić samochód, z żoną na miejscu pasażera. Wszystko po to, aby droga z kościoła na salę była chwilą relaksu i wyciszenia po dużych emocjach w trakcie ceremonii.

Perfekcjonizm w zdroworozsądkowym wydaniu

Ola i Mariusz sprawdzili wiele ofert, zanim podjęli jakąkolwiek decyzję. – Naprawdę zajęło nam to sporo czasu... Aż sami do siebie mówiliśmy, że przesadzamy, no bo ile można zastanawiać się nad dekoracją pod numerek stołu weselnego czy czcionką na zaproszeniach! Jednak czy to w sprawach wyglądu, czy też kwestiach finansowych staraliśmy się zawsze szukać złotego środka. Zadawaliśmy sobie pytania, na co możemy przeznaczyć więcej pieniędzy, a na czym warto zaoszczędzić, robiąc coś samemu.

Małżonkowie słusznie zauważają, że nie da się przewidzieć wszystkiego. W związku z tym łączne wydatki wyniosły więcej, niż szacowali. Ola mówi: – Nie mieliśmy dokładnie sprecyzowanego budżetu, wiedzieliśmy tylko, że nie chcemy przesadzić ani dać ponieść się ślubnej gorączce. Staraliśmy się też rozkładać koszty w czasie. Niektóre elementy zamawialiśmy kilka miesięcy, a nawet rok przed ślubem. Postanowiliśmy także nie korzystać z usług firm zajmujących się przygotowywaniem dekoracji ślubnych – zorganizowaliśmy wszystko sami. Dla przykładu: wybraliśmy sprzedawcę, który oferuje małe drewniane pudełeczka, i poprosiliśmy go o wygrawerowanie na nich naszego motywu. Dzięki temu sporo zaoszczędziliśmy. 

Para radzi również, aby nie ulegać emocjom przy załatwianiu spraw związanych z weselem, lecz sukcesywne dążyć do realizacji wcześniejszych założeń. – Najważniejsze jest przedyskutowanie, czego chcemy: jakie wesele, w jakim stylu, co ma przeważać, a czego sobie nie życzymy. Co jest dla nas najważniejsze w tym dniu? Przesyt informacji oraz ofert związanych z biznesem ślubnym jest ogromny, więc warto na chłodno podejść do wszelkich ofert i zawsze sprawdzić kilka, zanim podejmie się decyzję – zauważa Mariusz.

Motywujący stres na dobrą wróżbę

Ola i Mariusz to para, dla której ślub nie był powodem do niepotrzebnego stresu. Lekkie podenerwowanie wiązało się u nich wyłącznie z pozytywnymi emocjami. – Mnie najbardziej zdziwiło to, że nie denerwuję się tego dnia tak bardzo, jak zakładałam. Oczywiście stres był, ale tylko i wyłącznie motywujący. Od rana nie mogłam się doczekać momentu, w którym Mariusz pojawi się u mnie w domu i rozpoczniemy całą ceremonię. Cieszyłam się, że za chwilę będziemy już małżeństwem! – mówi Ola, a pan młody dodaje: – Wreszcie ziściło się to, nad czym tak długo myśleliśmy i co skrupulatnie planowaliśmy. To była TA chwila. Niesamowite uczucie! Będę też pamiętał moment, gdy wsiadłem do swojego samochodu, pojechałem do Oli i pierwszy raz ją zobaczyłem. Była po prostu prześliczna!

Sesja boho bez kompromisów

Video: Love Way Studio

Dj: Helion Music Group

Miejsce: Binkowski Hotel