Ślub i wesele w gronie najbliższych, spokój, doniosła atmosfera w kontrze do szalonych pomysłów pary na sesję ślubną, a wcześniej narzeczeńską. Zapraszamy do obejrzenia, w jakim klimacie pobrała się ta urocza para – Karina i Michał.
Zdjęcia: Cztery Kadry
Karina i Michał, jak zdradziła nam ich fotografka – Ola z CzteryKadry.pl – to para, którą cechuje duża spontaniczność. Przekonała się o tym już w czasie nietypowej sesji narzeczeńskiej, w której rządzi geometria, zrealizowanej pod... trasą A4 (efekty możecie obejrzeć na jej stronie). Już wtedy Ola czuła, że z tą parą uda jej się na pewno zrealizować dobre prace, bo ich otwartość, pogoda ducha, a przede wszystkim więź jaka ich łączy, to wspaniałe atuty do uwypuklenia na zdjęciach.
Ślub odbył się w spokojnej, ale i wzniosłej atmosferze, co podkreśliła powaga i pełen skupienia sposób wypowiedzenia przysięgi przez młodą parę. Karinie i Michałowi towarzyszyły ważne dla nich osoby. „Płynęła od nich radość i szczęście, że mogli spędzić ten dzień w towarzystwie najbliższych osób” – wspomina fotografka.
W swojej stylizacji Karina postawiła na... suknię marzeń, która podkreśliła jej wyjątkową urodę. Kreacja Violi Piekut, utkana kryształkami robiła ogromne wrażenie, zarówno w czasie ceremonii zaślubin, jak i na weselu. Scenariusz efektów świetlnych zrealizowany przez Strefę Światła w hotelu Gold wydobył wielowarstwowość modelu sukni, oczywiście także dzięki temu, że wspaniale leżała ona na sylwetce panny młodej. Jednak to Pustynia Błędowska, która robiła za plener do sesji ślubnej Kariny i Michała, wydobyła z sukni ślubnej Kariny absolutne piękno!
O tym, jakie emocje wiązały się z realizacją tej sesji, najlepiej opowiada sama fotografka:
„Pinezka Google zaprowadziła nas pod leśny parking z którego piechotą zmierzaliśmy ku złocistemu piaskowi, po drodze zahaczając o uroczy las, gdzie słońce przenikało przez korony drzew. Magiczny leśny zagajnik, który przypomina rustykalny i boho klimat. W jednej chwili to się zmieniło, kiedy ujrzałam z oddali jezioro, niebieska tafla wody wśród lasu, coś pięknego! Kolejno zmierzając ku pustyni, trafiliśmy idealnie, bo na zachód słońca, który w cudowny sposób tworzył klimat i nadawał głębię. Niekończący się piasek dawał wrażenie, że nie jesteśmy w Polsce, a gdzieś na odległej pustyni. A wymarzona suknia ślubna świetnie wkomponowała się w klimat złotej godziny zachodzącego słońca. Detale w postaci kryształków mieniły się na zmianę, a boho bukiet dopełnił całość kreacji. Myślę, że jeszcze długo będę mieć w pamięci tę cudowną parę, gości i atmosferę, która przeniosła się na pamiątkę w postaci zdjęć.”